Al-Asad ucieka z Damaszku. Jest reakcja Białego Domu
Dowództwo armii syryjskiej powiadomiło oficerów, że 24-letnie autorytarne rządy prezydenta Baszszara al-Asada dobiegły końca – informuje Reuters.
Syryjscy rebelianci wystosowali w telewizji oświadczenia, w którym stwierdzono, że udało im się "uwolnić Damaszek". – Obaliliśmy reżim Baszara al-Asada – poinformowano.
Premier Syrii Muhammad Ghazi al-Jalali deklaruje, że jest gotowy współpracować z przywódcą, którego wskaże syryjski naród w wyborach. – Dziś rano będę na Radzie Ministrów i będę gotowy na procedury przekazania władzy – mówił premier.
USA monitorują sytuację
Na te doniesienia zareagował już Biały Dom. "Prezydent Biden i jego zespół uważnie monitorują niezwykłe wydarzenia w Syrii i pozostają w stałym kontakcie z partnerami regionalnymi" – napisał rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Sean Savett.
Trump apeluje: To nie nasza wojna
Głos w sprawie konfliktu zabrał jeszcze w sobotę wieczorem prezydent-elekt Donald Trump. "Bojownicy opozycji w Syrii, w bezprecedensowym ruchu, całkowicie przejęli wiele miast, w wysoce skoordynowanej ofensywie, i są teraz na obrzeżach Damaszku, najwyraźniej przygotowując się do wykonania bardzo dużego ruchu w celu pokonania Assada" – napisał w mediach społecznościowych.
Donald Trump podkreśla, że Rosja, ze względu na skalę uwikłania w wojnę na Ukrainie i stratę "ponad 600 000 żołnierzy" nie jest zdolna do interwencji.
Polityk zarzucił też Barackowi Obamie, że ten odmówił dotrzymania zobowiązań, jakich się podjęły USA. W efekcie tego "wybuchło piekło", a Rosja wkroczyła
"Rosja nigdy nie odniosła z Syrii wielkich korzyści, poza tym, że Obama wyglądał naprawdę głupio. W każdym razie Syria jest bałaganem, ale nie jest naszym przyjacielem, a STANY ZJEDNOCZONE NIE POWINNY MIEĆ Z TYM NIC WSPÓLNEGO. TO NIE JEST NASZA WOJNA. POZWÓLCIE MU SIĘ WYPALIĆ. NIE ANGAŻUJCIE SIĘ!" – napisał Trump.
Przywódca nie sprecyzował, do kogo są skierowane te słowa, jednak z kontekstu wynika, że adresował je do ustępującej administracji Joe Bidena.